Kliknij aby oglądnąć

Odszedł kolejny przedstawiciel pokolenia Kolumbów

Opublikowano: poniedziałek, 02, grudzień 2019 Władysław Łopatka

ochwatKu pamięci Tadeusza Ochwata z Wesołowa

 

W dniu 31 października 2019 roku na wieczną służbę do Stwórcy odszedł Tadeusz Ochwat, były mieszkaniec Wesołowa - absolwent Szkoły Podstawowej i Gimnazjum Koedukacyjnego w Klasztorze Ojców Reformatów w Zakliczynie z lat okupacji niemieckiej. Nabożeństwo żałobne śp. Tadeusza zostało odprawione 6 listopada 2019 r. w kaplicy Cmentarza Komunalnego przy ul. Wrocławskiej w Legnicy, gdzie mieszkał. W Jego ostatniej ziemskiej drodze, oprócz Rodziny, bliższych i dalszych krewnych, uczestniczyło liczne grono przyjaciół i znajomych.

Tadeusz Ochwat urodził się w roku 1925 w Wesołowie, w rodzinie Aurelii i Antoniego Ochwatów. Dorastał w gminie Zakliczyn z pokoleniem Kolumbów urodzonych w latach 20. XX wieku, którzy w dorosłe życie wchodzili w latach II wojny światowej i okupacji niemieckiej.

Matka Tadeusza, Aurelia Ochwat-Bagińska, pochodziła ze Stróż - była dyplomowaną położną. Jej ojciec Antoni Bagiński był w Stróżach wójtem. W roku 1910, gdy w Stróżach powstał Komitet Budowy Szkoły, delegacja tej wsi na czele z wójtem Bagińskim udała się do Starostwa w Brzesku prosić o przydział nauczyciela. Starosta prośbę poparł, wieś udostępniła lokal, i odtąd w Stróżach rozpoczęto zajęcia szkolne.

Ojciec Tadeusza, Antoni Ochwat, był rodem z Wesołowa. Po wybuchu I wojny światowej został wcielony do armii austriackiej. Jego frontowy szlak wiódł przez Polskę, Morawy, Słowację i Austrię, a los żołnierski nie zawsze był mu łaskawy.

Jedna z ważniejszych bitew pomiędzy Austriakami i Rosjanami miała miejsce późną jesienią 1916 roku w rejonie Moraw. Dwudziestokilkuletni wówczas Antoni został raniony kulą dum-dum, która rozerwała się w jego prawej ręce. Wskutek utraty krwi stracił przytomność i przymarzł do ziemi. Kiedy się ocknął, austriaccy sanitariusze zbierali już poległych i opatrywali lżej rannych. Tych ciężko rannych - jeśli nie byli Austriakami - zostawiali na pastwę losu, póki się nie wykrwawili lub nie podnieśli o własnych siłach. Gdy na pół żywy, z bólu i wyziębienia, Antoni otworzył oczy, usłyszał kilka zelżywych słów i ironiczny śmiech – „to tylko Polak, nie musimy się spieszyć”. Gdyby nie fakt, że mówił po niemiecku, i zdołał wydobyć z siebie głos, z pewnością by nie przeżył. Cudem ocalał i wylądował w szpitalu w Ostrawie, skąd za wstawiennictwem pewnego majora przeniesiono go do Wiednia, gdzie powoli wracał do zdrowia. W roku 1917 „gefreiter” Antoni Ochwat dotarł koleją do Tarnowa, a stamtąd na piechotę powrócił do Wesołowa, jednak do końca życia został już inwalidą. Wkrótce poślubił Aurelię Bagińską ze Stróż, dając początek nowego rodu Ochwatów. W latach 30. XX wieku był wójtem Wesołowa. Antoni i Aurelia Ochwatowie wychowali czworo dzieci: Stanisławę, Tadeusza, Marię i Jana.

Tadeusz Ochwat urodził się w roku 1925. Był zdolnym, inteligentnym i ułożonym człowiekiem, lubił dowcipy i kawały. W okresie okupacji niemieckiej, gdy w gminie Zakliczyn konspiracyjną działalność prowadziły silne placówki Ruchu Oporu, właśnie wbtym czasie kończył Szkołę Podstawową w Zakliczynie i brał udział w „tajnych kompletach”, prowadzonych pod kierunkiem Witolda Erazma Rybczyńskiego. Prócz niego z Wesołowa w tajnym nauczaniu uczestniczyli między innymi: Janina, Adolf ibAlfred Luthrowie, Jan i Mieczysław Łabnowie, Eugeniusz Kaczmarczyk, Alfred Potoczek, Janina Florkowska, Tadeusz ibZygmunt Rybczykowie, Anna Rysak, Tokarzówna oraz Lachowski - to tylko kilka nazwisk z grona wielu słuchaczy tajnych wykładów. Uczestnicy tych zajęć ryzykowali życiem, nie tylko własnym, lecz także swoich rodzin. Wbzajęciach na poziomie średnim - ogólnym w gminie Zakliczyn uczestniczyło kilkadziesiąt osób. W całym powiecie brzeskim było ich łącznie około 400. Po wojnie wielu z tych doświadczonych, wypróbowanych w konspiracji nauczycieli i wychowawców kontynuowało pracę w wyzwolonej spod okupacji Polsce. Miałem przyjemność i satysfakcję osobiście poznać kilku z tych zacnych ludzi, których przedstawiłem w swych książkach. W roku 1945 w Klasztorze Ojców Reformatów w Zakliczynie Tadeusz Ochwat ukończył prywatne gimnazjum koedukacyjne.

Aurelia Ochwat, matka Tadeusza, jako położna ściśle współpracowała z ówczesnymi lekarzami w Zakliczynie - Tadeuszem Kolbergerem oraz doktorem Żakiem, który pod koniec wojny wyjechał na Ziemie Odzyskane. Zawsze pragnęła, aby jej syn został lekarzem, więc po maturze Tadeusz miał stawić się u doktora Żaka, który obiecał się nim zająć i pomóc w dostaniu się na medycynę. Ciche plany mojego Wuja okazały się jednak inne; przybył do Jeleniej Góry, gdzie poznał wybrankę swego serca Irenę Lizon i ją poślubił. Młody i zdolny człowiek nie mógł się długo marnować - ukończył studia techniczne i został dyrektorem jednej z firm budowlanych na Ziemiach Odzyskanych. Z zawodu był architektem, budując dla potrzeb wojska obiekty wojskowe i lotniska.

Po kilkunastu latach pobytu w Jeleniej Górze z całą rodziną przeniósł się do Bolesławca, a później do Legnicy, gdzie został prezesem spółdzielni mieszkaniowej. W kolejnych latach był wicedyrektorem jednej z firm budowlanych w Jaworze koło Legnicy. Po przejściu na emeryturę Jego pasją stała się praca na działce. Mimo ukończonych osiemdziesięciu lat czuł się nadal potrzebny, więc podjął kolejne wyzwanie i został prezesem jednego z pracowniczych ogrodów działkowych w Legnicy. Tadeusz i Irena Ochwatowie wychowali troje dzieci: Karola, Tadeusza i Małgorzatę.

Najstarszy syn Karol po ukończeniu szkoły średniej chciał zostać pilotem. Ukończył jednak Wyższą Oficerską Szkołę Samochodową w Pile i został zawodowym żołnierzem. Poślubił żonę Krystynę, z którą zamieszkał w tym mieście, gdzie przyszły na świat ich dzieci: Paweł, Krzysztof i Kamila. Po wieloletniej służbie Karol przeszedł na emeryturę w stopniu pułkownika – dziś już nie żyje. Nie żyje także syn Karola i Krystyny Ochwatów - Paweł.

Tadeusz (junior), młodszy syn Tadeusza i Ireny Ochwatów, wraz z żoną Elżbietą i ich rodziną mieszka w Legnicy. Najmłodsza z trójki rodzeństwa Małgosia Ochwat poślubiła Jacka Nowaka, z którym ma syna Kacpra.

Za nienaganną pracę, i przywiązanie do swoich ideałów, mój Wuj - Tadeusz Ochwat był wielokrotnie wyróżniany i odznaczany odznaczeniami resortowymi i państwowymi. Ten zacny, szanowny przez wszystkich człowiek, nasz krajan z gminy Zakliczyn, mimo że dawno opuścił swój rodzinny Wesołów, nie zapomniał gdzie się urodził i zawsze o tym pamiętał. Wraz z nim odeszła kolejna cząstka historii naddunajcowych stron. Był ostatnim z czwórki rodzeństwa, którzy odeszli już do Stwórcy, jednym z niewielu żyjących jeszcze świadków wydarzeń z lat II wojny światowej. Miał 94 lata. Cześć Jego pamięci!

Jego córce Małgosi, synowi Tadeuszowi, bliższym i dalszym krewnym, składamy szczere wyrazy współczucia.

Władysław Łopatka

w imieniu rodzin: Łopatków, Stępków i Wójcików oraz przyjaciół i znajomych

 

Na zdjęciu:

Styczen, rok 1950. Tadeusz Ochwat kilka lat po wyjeździe z gminy Zakliczyn na Ziemie Odzyskane.

Odsłony: 1395