Dobrze zrobił ten, kto w ostatnią niedzielę zdecydował się skierować swe kroki na jamneńskie wzgórze. Miejsce przywołujące ponure wspomnienia z czasów okupacji niemieckiej jest obecnie bardzo chętnie odwiedzane, a to za sprawą Dominikańskiego Ośrodka Duszpasterstwa Akademickiego i Kościoła pw. Matki Bożej Niezawodnej Nadziei. Zgodna opinia głosi, że Msze Św. tutaj, na Jamnej, mają odmienny, niecodzienny charakter. Serdeczność i gościnność Ojców Dominikanów sprawiają, że łąki na terenie ośrodka w każdą niedzielę zapełniają się pielgrzymami, wędrowcami i wszystkimi, którzy chcą miło, rodzinnie spędzić czas. Szczególną do tego okazją jest, zwłaszcza organizowana rokrocznie, „Familiada”, czyli Święto Rodziny. W ciągu ostatnich czterech lat bywało ono łączone z Jarmarkiem Dominikańskim – imprezą zainicjowaną przez o. Górę, a która ma na celu promować lokalne bogactwa Ziemi Zakliczyńskiej.
Tegoroczne święto zaliczyć należy do szczególnie udanych. Dopisała aura (z czym wcześniej różnie bywało) dopisali wystawcy, a przede wszystkim spora grupa uczestników. Przybyli całymi rodzinami, a spory procent stanowili najmłodsi milusińscy. Jarmark rozpoczął się Eucharystią w pobliskim kościele pw. MB Niezawodnej Nadziei, a po niej, zachęcani przez o. Andrzeja, przenieśliśmy się do Domu Św. Jacka u podnóża sanktuarium, by bawić się na pikniku. Dorośli penetrowali kramy z miejscowymi wyrobami, wśród których królowała ekologiczna żywność. Chleby i ciasta według starych przepisów babć, miody i pochodne z miejscowych pasiek, tradycyjne przysmaki (zapach bigosu roznosił się daleko…). Ponadto kiełbaski z grilla, jak i osławiona, jamneńska grochówka (szczęśliwy, kto zdążył – schodziła jak przysłowiowe ciepłe bułeczki). Na innych kramach można było zaopatrzyć się w pamiątki i różnej maści wyroby lokalnych artystów – rzeźby, malunki, a także sprzęty codziennego użytku na ludową nutę wykonane.
Na każdym kroku spotkać można było o. Andrzeja, który doglądał wszystkiego, i był wszędzie, dwoił się i troił. Pośród uczestników spotkać można było także pana burmistrza Dawida Chrobaka, a także koordynatora całego przedsięwzięcia - Roberta Ogórka.
Najmłodszymi latoroślami zajęli się animatorzy, którzy nie dali im nawet chwili wytchnienia. Z pomocą kolorowych mat, piłeczek, baniek mydlanych i – jakżeby inaczej – pokaźnej ilości słodyczy, zawładnęli sercami maluchów. Bawili się także i starsi, pomni na fakt, że zwycięzcy gier zdobędą atrakcyjne nagrody. Tak też się stało, kulminacyjnym punktem było wręczenie wybornych upominków.