25 czerwca 2017 roku dziedziniec sławnego ongiś zamku melsztyńskiego, dziś o owej świetności przypominający pozostałościami, zapełnił się ponownie gromadą rycerską, damami, mieszczanami i włościanami. Wszystko za sprawą I Biesiady rycerskiej zorganizowanej przez Zakliczyńskie Centrum Kultury i Stowarzyszenie „Klucz” w inauguracyjnym projekcie Centrum i działającego przy ZCK Stowarzyszenia, który to projekt został dofinansowany przez Burmistrza Miasta i Gminy Zakliczyn Dawida Chrobaka, w ramach działalności pożytku publicznego, a sam Burmistrz nad wydarzeniem objął patronat.
Do organizacji wydarzenia włączyli się; sołtys Melsztyna Józef Franczyk wraz ze swoją mobilną ekipą oraz oddziały Stowarzyszenia „Klucz”: Grupa Regionalna Charzewice pod wodza prezes Teresy Świerczek, która przygotowała smakowitości na stoisku pod niebieskim namiotem ZCK (przesmaczny bigos, ciasta i napoje) i wianki oraz Grupa Regionalna Gwoździec pod wodzą Agaty Nadolnik która swego czasu tradycję puszczania wianków wznowiła i zupełnie spory zestaw wianków na zamek przyniosła. Wspierali nas także strażacy z OSP Charzewice i Faliszewice. Pogoda sprzyjała widzom melsztyńskiego widowiska, ale wymieniona wcześniej przeze mnie ekipa i pracownicy Zakliczyńskiego Centrum Kultury od wczesnych godzin popołudniowych i grubo po zakończeniu imprezy pracowała w pocie czoła. Teresa Nadolnik wraz z bratem Grzegorzem (rodzonym, a nie bratem Grzegorzem spod wzgórza zamkowego) i Stanisław Kusiak, Maria Chruściel i Edyta Ramian. Każdy wiedział co ma robić i robili to profesjonalnie. Nie byłoby magii melsztyńskiej bez Tadeusza Rybowicza i jego syna Dominika – nad programem imprezy pracowaliśmy od ponad miesiąca. To dzięki Tadeuszowi mogliśmy podziwiać i brać udział w potyczkach rycerskich, zabawach, przymierzać stroje z epoki, wysłuchać opowieści o zwyczajach panujących w XI i XV wieku, a potem pójść w orszaku z naszymi Słowiankami do Dunajca. Ci z XI wieku, to fajni, młodzi ludzie z Drużyny Wojów „Czarny Sokół” z Dębicy, ci od Rybowicza, to Najemny Poczet Herbu Gryf z Kasztelanii Szymbark. Niebieskooki rzemieślnik z akcesoriami stosownymi i mennicą, to Waldemar Zep herbu Szegora. Przybyli na tą rycerską i historyczną biesiadę mieszkańcy Melsztyna, Zakliczyna i okolicznych osad, ale też byli przedstawiciele innych grodów, jak choćby Tarnowa, Brzeska czy nawet Tymbarku. Co szczególnie cieszy, sporo pojawiło się dzieci i młodzieży. Wszyscy zacni i mimo trudności z dojazdem, życzliwi organizatorom. Goście i grupy rycerskie zgodnie postulowali, by tą Biesiadę oznaczyć jako pierwszą i kontynuować w przyszłości – oba stany zapewniają, że na ich obecność liczyć możemy jak na Zawiszy słowie. Pisać można by było jeszcze i tym, którzy nie byli w Melsztynie w ową historyczną niedzielę, opowiadać. Nikt tak nie opowie i nie posiada talentu pokazać tego wydarzenia, jak Stanisław Kusiak. Niechże opowiadają jego piękne zdjęcia, a ja raz jeszcze wszystkim wymienionym i nie wymienionym z nazwiska, zacnym uczestnikom Biesiady dziękuję i...do zobaczenia za rok.